Piątkowe popołudnie było dość dziwne. Zaczęło się jak zwykle. Wyszedłem na pociąg i tym razem spotkałem się po drodze z moją lubą. To nie jest dziwne. Wszystko zaczęło się gdy weszliśmy na peron. Patrze leży Pan, taki wczorajszy trochę zaniedbany. Leży koło kosza śmieci do którego podchodzą ludzie i wyrzucają drobne śmieci. I tu zaskoczenie podchodzą do kosza na śmieci nie do leżącego mężczyzny.
A młodych w koło i ludzi nie brakowało. Podszedłem, by sprawdzić co z nim się dzieje. Oddycha, ale leży na pełnym słońcu. Zadzwoniłem na 112 i dowiedziałem się by zadzwonić na Straż Miejską na 986, ale w Wołominie ten numer nie działa. Na szczęście moja luba w internecie sprawdziła nr i zadzwoniłem. Po tym jak zadzwoniłem podeszło kilka starszych osób by sprawdzić co z tym panem.
A młodych w koło i ludzi nie brakowało. Podszedłem, by sprawdzić co z nim się dzieje. Oddycha, ale leży na pełnym słońcu. Zadzwoniłem na 112 i dowiedziałem się by zadzwonić na Straż Miejską na 986, ale w Wołominie ten numer nie działa. Na szczęście moja luba w internecie sprawdziła nr i zadzwoniłem. Po tym jak zadzwoniłem podeszło kilka starszych osób by sprawdzić co z tym panem.