niedziela, 10 kwietnia 2016

Na wschód #2 Warszawa Paryż Pekin czyli Petersburg

29 listopada zacząłem się pakować na wyjazd do Chin. Był mały stres związany z tak długą podróżą. Okazało się później że uzasadniony. Spakowałem się w walizkę tą samą co do U.S.A . Jak wiadomo nie wróciła wtedy w idealnym stanie. Coś mnie podkusiło by przepakować się do torby. Opcja dużo wygodniejsza i jakoś tak lżej się zrobiło. Moją melisą była Natalia, oby każdy miał kogoś takiego. 



Jak pokazuje doświadczenie gdy musisz rano wstać to musisz położyć się późno. Wstałem chyba coś koło 3 rano, szybkie jedzenie, coś na ciepło. Był to wtedy okres kiedy testowałem jedzenie na śniadanie zup. Ciepłe, pożywne zdrowie. Polecam. Rosół rano okazał się jakiś dziwny, już w locie do Paryża dał o sobie znać. Straszliwie padło w drodze na lotnisko i byłem wdzięczny tacie że mnie odwozi.

Na lotnisku byłem chyba pierwszy z całej grupy. Z czasem wszyscy, niemal cała reprezentacja Polski byliśmy już gotowi i zmierzaliśmy do oprawy. Tylko Żory leciały innym lotem. 30 listopada 2015 roku o 06:40, wraz ze startem lotu AF 1247 Warszawa – Paryż, zaczęła się przygoda życia drużyny The Power of Imagination z gimnazjum w Józefowie. Był to początek niekoniecznie prostej drogi na Azjatycki Finał Olimpiady Kreatywności w ramach programu Destiantion Imagination.

Po przybyciu pod odpowiednie wejście do samolotu pozostało nam zwykłe czekanie na pamiętny lot AF 0128 Paryż – Pekin.Wykorzystaliśmy czas na drobne zakupy, zwiedzenie olbrzymiego lotniska i wspólne wygłupy, ale także na szlifowanie swoich umiejętności gry na klawiszach. O godzinie 13:50 wystartował lot AF 0128. Dla wielu niezapomniany lot, który miał finał w… Petersburgu. Podczas lotu zawiódł jeden z silników i zawracaliśmy około 600 km, by bezpiecznie wylądować w Petersburgu.

Siedziałem blisko wyjścia ewakuacyjnego, obok mnie usiadł starszy mężczyzna i od razu dużo obsługi samolotu do niego podchodziło i proponowali mu przejście do biznes klasy, ale odmówił. Przez cały lot zastanawiałem się kim on jest, może znany lekarz, pisarz, aktor, muzyk itp. Obsługa tak się zachowywała jakby to był ktoś znany.

A teraz uwaga. To był podróżnik. W sensie mężczyzna na emeryturze, który często lata i zna się z załogą. M.in też mi powiedział, ze lecimy do Petersburga bo mamy awarię. Byłem chyba jedną z ostatnich osób, która się o tym dowiedziała. Może dlatego że słuchałem muzyki i byłem w półśnie.

Jak to wyglądało z mojej perspektywy? Jeździsz czasem autobusami ? Potrafią się całe trząść . Teraz pomnóż to przez 1000. To teraz masz wyobrażenie. Dużo nie latam, ale zwróciło to moją uwagę. Wydało się dziwne. Potem załoga podchodziła do mojego współpasażera i o czymś go informowała, na coś pokazywała, w każdym razie zachowywała się nerwowo.

Myślałem, że komuś coś się stało i że starszy pan to lekarz. Załoga sprawdzała jakieś skrzynki, które kojarzyły mi się z apteczkami, lub jakimiś check list na wypadek czegoś. Ogólnie młodzież jak i reszta zachowywała się spokojnie. Nie mogło zabraknąć miliona teorii co się stało.

A właściwie to po prostu zgasł jeden z silników, albo się zepsuł i go wyłączyli. W każdym razie lewy silnik. I zaczęliśmy zawracać na lotnisko w Petersburgu . To są suche fakty. A teraz trochę opinii. W Polskiej reprezentacji był chłopak, który, znał się na lotnictwie i powiedział, że słyszał moment kiedy wyłączono silnik bo zrobiło się ciszej, powiedział też załoga zachowywała się nie profesjonalnie poprzez swoje zachowanie, wprowadzali trochę nerwową atmosferę, co mogę sam potwierdzić.

Był moment gdzie miał przemówić Kapitan, co nastąpiło po bardzo długim czasie, powiedział coś co i tak już wszyscy widzieli którzy obserwowali lot. Nasz samolot mógł bez problemu na jednym silniku dolecieć do Pekinu, ale rozumiem że bezpieczeństwo przede wszystkim. Zastanawia mnie czemu nie mogło być to lotnisko w Moskwie, bo podobno było bliżej.

U mnie był spokój, na zasadzie braku paniki. Była też lekkość, że cokolwiek się stanie w powietrzu to się stanie, nie mam na to wpływu. Choć w takich chwilach warto mieć kogoś bliskiego obok.

Wylądowaliśmy. Kolorowo od świateł różnych służb na płycie lotniska, ale trochę w oddali. Pierwsza myśl, bomba na pokładzie, ale zaraz to by nasz ewakuowali, a może mamy dziwnego pasażera. Dobra wstajemy, i ... stoimy i wracamy na miejsca. Jakiś Chinczyk się podnosi i wtedy załoga że ma siadać bo policja go aresztuje, jakoś tak. Nie ma to jak budowanie łagodnej atmosfery.

Nareszcie wysiadamy, wsiadamy do autobusów i jedziemy do hali na lotnisko....

c.d.n

Jeśli ktoś wie kogo mogę się spytać o szczegóły tego lotu, gdzie zaczerpnąć informacji, co było przyczyną NIECH SIĘ ZE MNĄ SKONTAKTUJE. Air France mnie zbywa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz